1.Traktowanie
postaci jak niewolników, tylko dlatego, że nie są ludźmi
Filmowa
wersja Eragona zawiera scenę, w której główny bohater mówi swojej smoczycy,
Saphirze: “I’m the rider! I say where we go!”, zaraz po tym, gdy przedstawiła
mu swoją sprzeczną opinię. Saphira jest smokiem inteligentnym, jak istota
ludzka. Wyobraźcie sobie teraz, że Saphira faktycznie jest człowiekiem, w
dodatku w związku z Eragonem. Zamiast słowa rider, wstawcie słowo husband. Auć!
Aż by się chciało dać Eragonowi w pysk. Ale nikt nie pomyślał o tym, oglądając
film. W końcu Saphira jest tylko smokiem.
2.Pojedyncze
epizody poświęcone wyłącznie nie-ludziom, które istnieją tylko i wyłącznie po
to, by pokazać dzielące nas różnice
Po
pierwsze: nudy. Dlaczego? Bo odchodzimy na chwilę od fabuły, tylko po to, by
pokazać jak bardzo ci drudzy się od nas różnią. Co jest, po drugie,
rasistowskie. Jeżeli wprowadziłeś do świata nową rasę i chcesz ją bliżej
przedstawić czytelnikom, opisz tę grupę – ich zwyczaje i zasady – bez odwoływania
się do rasy ludzkiej. To nie tylko łatwiejsze niż ci się zdaje, ale również
właściwsze i poprawniejsze.
3.Fantastyczne
rasy, których kultura opiera się na tym, jak postrzegają ją ludzie
Wróżki,
które kładą słówko „wróżka” przed wszystkim, co posiadają. Wróżkowy Targ.
Wróżkowy Ratusz. Malutcy ludzie, których państwo nazywa się Tyciland. Świat
potworów, gdzie płaci się potwornymi pieniędzmi, chodzi do potwornego kina i
jeździ się potwornymi samochodami. Całkiem jakby historie te napisał ktoś, kto
uważa, że jego własna rasa jest normalna, a wszyscy inni... och, moment.
Przecież to się właśnie wydarzyło. Ale prawdziwe kultury nie działają w ten
sposób. Dzieci we Francji nie mówią, że chodzą do francuskiej szkoły. Mówią, że
chodzą do szkoły. Polacy nie chodzą do polskich teatrów. Chodzą do teatrów.
Tak, wiem, jest coś takiego jak brytyjski football i amerykański football.
Miejmy jednak na uwadze, że to dwie zupełnie różne gry.
(Możesz
zastosować jeden, szalony trik, który został wykorzystany w MLP:FIM. Niech
WSZYSTKIE rasy nazywają swoje miasta po swojej rasie. Ponyville. Fillydelphia. Las
Pegasus. Manehattan. Nawet Equestria! – od słowa equestrian, „jeździec konny”.)
4.Potężny Biały Człowiek
5.Ludzie
mogą po trochu spróbować wszystkiego, ale inne rasy mają tylko jedną
specjalizację
Ludzie
mogą spróbować czego tylko chcą. Mogą kuć żelazo, mogą przeprawiać się przez góry,
mogą uprawiać ziemię, mogą pływać po morzach. Krasnoludy? Tylko do kopalni.
Elfy? Tylko do lasów. Jeżeli ludzie są zajęci czymś innym, po prostu wynajmą
gobliny do kucia im mieczy. Jak tania siła robocza.
Zamień
teraz słowo „ludzie” na słowo „biały” (przyznajmy to, bohaterowie epickich
powieści zawsze są biali), a „gobliny” na „Azjaci”. ...Erm. Ups?
Taak,
robi się nieprzyjemnie... W ten sposób wychodzą na jaw podświadome uprzedzenia
pisarza, który myśli o swojej rasie jako o rasie domyślnej, a wszystkie inne
kultury to rasy poboczne. Biali mogą iść w obojętnie którym kierunku, ale
wszyscy inni są ograniczeni i posiadają predyspozycje jedynie w kierunku swoich
wewnętrznych umiejętności i zdolności. Co możesz więc zrobić? Stwórz
krasnoluda, który jest pisarzem. Stwórz elfa-dentystę. Goblina, który jest
primabaleriną. Idź na całość. W końcu... dlaczego nie?
6.Nieodwracalna
więź psychiczna z człekopodobnym nie-człowiekiem
W
Eragonie jest pewna nie do końca przemyślana koncepcja. Chodzi o więź jeźdźca
ze smokiem. Od razu mówię, że koncepcja sama w sobie nie jest zła. Została też
użyta w How To Train Your Dragon i mam wrażenie, że w wielu innych smoczych filmach
również. (Christopher Paolini miał dobre chęci i naprawdę ma u mnie duży
szacun, bo miał tylko 15 lat, kiedy wydał książkę, ale... mam wrażenie, że miał
po prostu zachłannych rodziców, którzy chcieli na nim zarobić, więc popchnęli dzieciaka
do wydania książki, zamiast poczekać, aż za kilka lat stanie się lepszy i jego
pierwszy debiut będzie świetny. Serio, dlaczego smok, który straci jeźdźca, też
musi umrzeć, whaaat?) Staram się tu jednak pokazać, że po prostu
zaakceptowaliśmy fakt, że możemy mieć magiczne zwierzątko, z którym mamy
specjalną więź, bo nikt nie zastanawiał się, czy może wyjść z tego coś dobrego
czy coś złego. Inteligentne stworzenie, z którym mamy więź. Super pomysł! ...i
wtedy pojawił się Zmierzch.
Już
wcześniej uważałam, że Twilight jest głupi – jest bardzo głupi – ale nie
przeszkadzał mi tak bardzo, dopóki nie dowiedziałam się o tym przerażającym
zwyczaju wśród „wilkołaków”. Że zakochują się od pierwszego wejrzenia i ten
ktoś, kto jest obiektem wzdychań MUSI być prędzej czy później w związku z tym
konkretnym wilkołakiem. Po prostu musi. Nie ma innej opcji. To jest zupełnie
przerażające.
Tym
bardziej, że Jacob, przyjaciel Belli od dzieciństwa – ten przyjaciel, który się
w niej podkochiwał – zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej córce, kiedy ta
była jeszcze niemowlęciem. (W tym momencie ukryłam twarz w dłoniach i zapłakałam
cicho.) Powiem to na głos: to pedofilia. I jeśli zagorzały Team Jacob ruszy mi
naprzeciw, po prostu go wyśmieję. Nie można tego usprawiedliwić. Nie można
usprawiedliwić pedofilów. Nie rozumiem, JAK ludzie po prostu zaakceptowali ten
motyw? Jakim cudem wyszło im to na sucho? Jakim cudem oni wszyscy się nie porzygali?
Jakim cudem nadal to lubią? To jest zupełnie zatrważające.
Nikt
nie ma pretensji do smoków, jeśli mają więź ze swoim jeźdźcem. Nie mam żalu,
uważam, że to dobry pomysł. Bo daje nam to możliwość posiadania inteligentnego
zwierzaka, z którym możemy się porozumieć jak równy z równym. Ale NIE WOLNO nam tworzyć niezerwalnych więzi typu
człowiek x rasa-człowieko-podobna, bo wyjdzie nam burdel. Bo wyjdzie nam
Zmierzch. A to bardzo niezdrowe. I ohydne. Czuję się brudna od samego myślenia
o tym. Jakim cudem to ma jeszcze fanów?
Pamiętajcie
więc, żeby traktować swojego smoka z szacunkiem. Team Eragon.
“I’m
the rider! I say where we go!” ~Eragon, 2006
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz